Mieszkanka Strojca upamiętniona na Wieluńskiej Golgocie

W 82. rocznicę wybuchu II wojny światowej wspominamy rozpoczęcie najkrwawszego konfliktu zbrojnego w dziejach świata. Uroczystości szczególną wymowę mają w Wieluniu, gdzie bez wypowiedzenia wojny zostało zaatakowane pierwsze polskie miasto i pierwsi cywilni obywatele Polski. Elementem obchodów jest odprawiana o godz. 17.00 przez arcybiskupa częstochowskiego msza święta na ruinach zburzonego kościoła farnego oraz odsłonięcie na Wieluńskiej Golgocie tabliczek pamięci dedykowanych wszystkim ofiarom wojny z ziemi wieluńskiej [fotogaleria: http://muzeum.wielun.pl/wielun/01/memory2.html ]. W tegorocznej dziesiątce nowych tablic pojawi się nazwisko mieszkanki Strojca - Józefy Kokot, która zginęła podczas bombardowaniu wieluńskiego Szpitala Wszystkich Świętych, jako jedna z pierwszych Polek.

Józefa Kokot z domu Janas, pochodziła z Rozterku. Rodzina nie posiada jej zdjęć, dokładna data urodzenia nie jest znana, ponieważ wszystkie dokumenty zabrała ze sobą, do szpitala. Urodziła się prawdopodobnie pomiędzy 1906-1910 r. Po małżeństwie z Władysławem Kokot przeprowadziła się do Strojca i zamieszkała na Stanisławce, przy dworze. W kolejnych latach Józefa Kokot była gospodynią domową, podczas gdy jej mąż był wozakiem i stangretem przedwojennych właścicieli Strojca. W 1936 r. urodziła się ich córka Marianna. Wobec narastającej groźby wybuchu wojny, państwo Kokot chcieli się upewnić, że w ostatnich dniach drugiej ciąży Józefy nic nie zagrozi ich dziecku. 31 sierpnia 1939 r. Władysław odwiózł ciężarną Józefę bryczką do Wielunia, gdzie została przyjęta na oddział położniczy Szpitala Wszystkich Świętych w Wieluniu. Świtem 1 września 1939 r. mieszkańców miasta obudziły syreny alarmowe i ryk samolotów niemieckich krążących po niebie. Niespełna kilka minut później na terenie ogrodu szpitala spadła pierwsza bomba lotnicza w II wojnie światowej. Oddział położniczy, gdzie przebywała Józefa, mieścił się wówczas w odrębnym budynku. Musiała przebrnąć przez już bombardowany dziedziniec i wbiec do budynku głównego, chcąc dostać się do przygotowanego schronu przeciwlotniczego. Nigdy tam jednak nie dotarła. Jej ciało inna pacjentka (która przeżyła i przekazała te świadectwo rodzinie) odnalazła na schodach szpitala. Dziecko ponoć nadal żyło, ale w chaosie, który rozpętał się w płonącym i walącym się budynku, nie udało się wydobyć zwłok i przeprowadzić cesarskiego cięcia. Józefa znalazła się wśród 32 zabitych osób wydobytych spod gruzów szpitala przez niemieckie Technische Nothilfe i pochowana w masowym grobie na terenie ogrodu szpitalnego. Nigdy nie miała własnego grobu, ze względu na to, że mąż opuścił ziemię wieluńską w pierwszych dniach wojny, nie mógł tym samym rozpoznać ciała żony i powtórnie pochować. Dotąd jedyną formą jej upamiętnienia był Dąb Pamięci, zasadzony 11 listopada 2019 r. w parku rekreacyjnym w Strojcu.

--

Muzeum Ziemi Wieluńskiej