Miejscowość Strojec należy do gminy Praszka. Do grudnia 1998 roku należała do województwa częstochowskiego, obecnie leży na granicy północno - wschodniej województwa opolskiego. Położenie wsi Strojec pod względem fizyczno-geograficznym znajduje się na obrąbie Wyżyny Krakowsko - Częstochowsko - Wieluńskiej. Region Strojca jest najniżej położony. Występujące wzniesienia to tylko pagórki wysokie i niskie. Wysokości bezwzględne dochodzą do 220 m.

„Pierwsze wzmianki o Strojcu są bardzo skromne. Pochodzą z zachowanego testamentu Jana, proboszcza z Rudy, kanonika gnieźnieńskiego i wrocławskiego. Pierwotna nazwa brzmiała Stradziec. Wieś ta posiadała kościół parafialny, który wraz z przynależnościami oddany został przez proboszcza Jana, klasztorowi N.M.P. na Piaseczku we Wrocławiu. Wydawca testamentu datuje ten okres na lata 1236-1249. Najprawdopodobniej przeniesienie kolegiaty z Rudy do Wielunia było powodem tego, że przez długi okres nie ma żadnej wzmianki o istnieniu wsi. Dopiero od 1411 roku Stradziec figuruje w kronikach kościelnych, jako parafia i własność szlachecka, posiadającą 21 kmieci gospodarujących na 11,5 łanach ziemi.” Brak jest danych ile gruntu posiadał właściciel folwarku Strojec, a ile proboszcz. Sadzić można, że proboszcz posiadał dużo ziemi, gdyż wielkie obszary do dnia dzisiejszego noszą nazwę poduchownego.

W pierwszej połowie XVI wieku sąsiednia miejscowość Michałów (obecnie Praszka) dzięki przygranicznemu i nadrzecznemu położeniu stała się ogniskiem handlu i przemysłu, otrzymała także prawa osady miejskiej. Wynikiem skupienia tam ludności i pracy było zubożenie sąsiednich parafii, między innymi Strojca i wcielenie go do młodszej, lecz bogatszej parafii Praszka. Tak, więc parafia Strojec została filią parafii Praszka, a w późniejszym okresie została całkowicie zlikwidowana. Fundatorami kościoła byli zapewne właściciele Strojca i Praszki – Nieczujowie, którzy przybrali nazwisko Praskich. Od Praskich Strojec i przyległe dobra przeszły w ręce Wężyków. Po Wężykach dziedzicami tych dóbr byli w pierwszej połowie XVIII w. Mączyńscy, a w końcu Tomasz Potocki i jego spadkobiercy. W okresie powstania styczniowego, Strojec i sąsiadujące okolice były świadkami bitew i potyczek powstańców z Kozakami stacjonującymi w Rudnikach. Mimo upływu lat pewna opowieść jest ciągle żywa, przekazywana z pokolenia na pokolenie. Pierwszy raz usłyszałam ją w dzieciństwie. „Dwaj powstańcy, ścigani przez Kozaków, schronili się w pobliskiej wiosce – Skotnica u dwóch gospodarzy, których zagrody ze sobą sąsiadowały. Jeden z gospodarzy udzielił powstańcowi schronienia w słomie, w stodole. Drugi natomiast wydał powstańca Kozakom. W wielkiej beczce od kiszenia kapusty, stojącej do góry dnem ukrył się ścigany. Gospodarz przybyłym Rosjanom oznajmił, że nikogo nie ukrywa, wskazał jednak palcem na beczkę. Kozak kopnął beczkę i ukrytego tam powstańca przebił szpadą. Następnie z obrzydzeniem spojrzał na zdrajcę i rozkazał przynieść garnek, aby do niego nabrał krew konającego i ją wypił. Chłop musiał spełnić rozkaz, aby uratować własne życie.” - wypowiedź Anny Jaskólskiej, zmarłej już mieszkanki Strojca.


Wieś Strojec, będąca częścią parafii Praszka, żyła życiem małego miasteczka. Strojczanie wraz z mieszkańcami Praszki i okolicznych wsi, brali udział we wszystkich zrywach niepodległościowych. W okresie powstania styczniowego przez komorę w Praszce dokonywano przerzutów broni dla oddziałów powstańczych walczących w królestwie. Józef Oliński w okolicach Praszki stoczył w 1863r. potyczkę z wojskami rosyjskimi.
Poległych powstańców pogrzebano we wspólnej mogile na cmentarzu w Praszce.
Należy wreszcie podkreślić, iż Strojec to wieś położona o 4 kilometry od dawnej granicy niemieckiej. Granica ta znajdowała się na rzece Prosna w Praszce.
Pod koniec XIX wieku oraz naszego stulecia Praszka stanowiła punkt zbiorczy sezonowej emigracji do Prus. Po wybuchu I wojny światowej miasteczko zajęli Niemcy, którzy w 1916 roku połączyli je linią kolei wąskotorowej z Wieluniem. Po odzyskaniu niepodległości Praszka wraz ze Strojcem znalazła się w granicach Odrodzonego Państwa Polskiego.

W okresie walk o Zjednoczenie Śląska z Macierzą Praszka była siedziba Ekspozytury Śląskiej na powiaty kluczborski i oleski.
W 1921 roku kilkudziesięciu mieszkańców Praszki i przyległych wsi (także Strojca) uczestniczyło w trzecim powstaniu śląskim. Dużą aktywność wykazał Komitet Pomocy Powstańcom Górnośląskim.
Pielęgniarka Kazimiera Teleśnica - Lewandowska opisuje wydarzenia podczas powstania śląskiego. Wspomnienia te spisane zostały w zwykłym brulionie szkolnym, a znajdują się w zbiorach Muzeum Ziemi Wieluńskiej. „Na wiadomość o wybuchu na Śląsku powstania patriotów śląskich społeczeństwo ziemi wieluńskiej (terytorium bezpośrednio graniczącego ze Śląskiem i związanego tą dzielnicą odwiecznymi więzami społecznymi, gospodarczymi, politycznymi i kulturowymi) masowo udzielało wszechstronnego poparcia ruchowi powstańczemu. Jednym z przejawów ofiarnej pomocy Ziemi Wieluńskiej dla walczącego Śląska było zorganizowanie w Praszce nad Prosną, szpitala dla rannych powstańców. Mieszkańcy Praszki i okolic na apel Komitetu Pomocy Powstańcom Śląskim znosili koce, łóżka, sienniki, poduszki itp. W dwa dni później starosta Kaczorowski z Wielunia nadesłał do szpitala 20 łóżek z kompletem bielizny pościelowej. Materiał opatrunkowy dostarczał bezinteresownie ofiarny działacz plebiscytowy, aptekarz Wacław Łucki. W ten sposób, natychmiast po wybuchu powstania szpital w Praszce mógł przyjąć pierwszych rannych. Pierwszej pomocy, wobec tymczasowego braku fachowego personelu pielęgniarskiego, udzielały rannym członkinie oddziału S.C.K.K. Cecylia Krzemińska i Zofia Kalwińska. Po kilku dniach przybyła tu, oddelegowana z Brześcia nad Bugiem wykwalifikowana pielęgniarka Kazimiera Teleśnica - Lewandowska ze Strojca. Ciężko rannych odwożono do szpitala powstańczego w Wieluniu. Przez szpital w Praszce przeszło kilkudziesięciu powstańców. Nie wszyscy jednak po odbytej kuracji wrócili do walczących szeregów. Wszyscy ci, którym niedane było dożyć zwycięstwa pochowani zostali na miejscowym cmentarzu. Dla upamiętnienia społeczeństwo wystawiło w 1924 roku na cmentarzu w Praszce pomnik ku czci bohaterów powstań narodowych. Pomnik ten zburzony przez hitlerowców został po wojnie odbudowany i jest symbolem walk o niepodległość kilku pokoleń mieszkańców tej ziemi”.

Przez cały okres międzywojenny Praszka, z racji swego nadgranicznego położenia, była ośrodkiem emigracji sezonowej do Niemiec. Dlatego też mieszkańcy Strojca i okolic (choć nie tylko) przekraczali granicę w poszukiwaniu pracy. W ten sposób liczba mieszkańców Strojca raptownie malała. Większość wracała do domu, ale i wielu pozostało w Niemczech, nie mając do czego wracać. Wieś zubożała ze względu na przemarsz i grabieże licznych wojsk.

Do dzisiejszego dnia ludzie, którzy przeżyli te straszne lata, opowiadają swe przeżycia. Oto zapis wydarzeń Piotra Goszczyńskiego ze zbiorów Muzeum Ziemi Wieluńskiej: „Po raz pierwszy w życiu przezywałem tego rodzaju uczucie jazdy pod prąd historii. Za każdym kilometrem jakby cofały się lata. Wyjechałem z Łodzi, a myśli o tamtych dniach, suma zebrana o tamtych godzinach, nazwy mijanych miasteczek i wsi cofały mnie wstecz… A więc rok 1939 i Praszka, ostatnie miasto Rzeczpospolitej na zachodniej rubieży. Prosna rzeka graniczna, a za nią wsie i miasteczka o nazwach niby to niemieckich, a jednak brzmiących swojsko: Krysnowitz – Krzyżanowice, Karlowitz – Karłowice, Tenschinau – Tęczynów. Tak, więc Prosna dzieli ten kraj na dwie części. Tu w Praszce jest Polska i tu są Polacy. Ludzie mówią o wojnie. W miasteczku jest nawet trochę wojska. Niedużo, zaledwie jedna kompania wysunięta w stronę granicy niczym forpoczta. Ludzie różnie mówią, ci lepiej zorientowani twierdzą, że tu w Polsce, Niemcy nie będą mieli oporu, że dopiero na linii Dalachów, Wierzbie, Wieluń skoncentrowane są znaczniejsze siły polskie. Tak, więc po miasteczku krążą wieści niedobre. Niektórzy nawet myślą o ewakuacji. Ale jak tu jechać w głąb kraju, jeśli większość ani myśli opuszczać swoich domów, jak tu myśleć o ucieczce, gdy ludzie są w pełni nadziei na przyszłość. Przecież ucieczka, wyjazd to byłoby przyznanie się do myśli o możliwości klęski.
Landzberg (Gorzów Śląski), ta nazwa nie brzmi swojsko, ale przecież leży wśród morza wsi i miasteczek, których nazwy świadczą, że tu była Polska. Jest sierpień 1939 roku. Od 17 sierpnia zaczęły napływać wojska. Bardzo dużo żołnierzy w mundurach, czarnych czapkach z trupią czaszką z SS. Czołgi, pancerne jednostki ciągnęły dalej na północ. Ci w czarnych mundurach byli ciągle pijani. Wygrażali pięściami w stronę wschodu i obiecywali, że wyduszą tych ferfluchten Polaken. To było 27 sierpnia, do Gorzowa przyjechał sam diabeł arcymistrz kłamstwa dr Josef Goebbels we własnej osobie. I przemawiał na gorzowskim rynku do niemieckich żołnierzy, przekazując im słowa Furehra: „Gdy tam wejdziecie zapomnijcie o słowie litość, zapomnijcie, że macie serca, pamiętajcie, że jesteście synami narodu niemieckiego i odpowiednio traktujcie bydło mieszkające po tamtej stronie. Zabijajcie, niszczcie, co polskie.” Ci w czarnych i ci w zielonych mundurach skwitowali owe programowe słowa przeraźliwym trzykrotnym heil! heil! heil!
Teraz już dniami i nocami z Gorzowa na północ i na południe jednostki Wermachtu i SS zapadały w lasy, kryły się, czekały na znak.

Jest czwartek 31 sierpnia. Prosna wije się tu zakosami, płynąc z południa na północ. Na jej prawym uśpionym brzegu Praszka. Na lewym brzegu folwark Lawke, bardziej na zachód Neudorf – Nowa Wieś i ten olbrzymi masyw leśny, las kluczborski – Helenwald. Tu jest III Rzesza, tu są Niemcy, a po obu stronach Prosny śmiertelna cisza. Żołnierze niemieccy przyczaili się niczym wilcy i tylko z nienawiścią patrzą w tamtą stronę na wschód, za Prosnę. Tam w odległości rzutu granatu, na którym mają znienacka runąć. A za rzeką śpiące miasto. Noc z 31 sierpnia na 1 września. Zegar na wieży kościelnej w Praszce bije dostojnie raz, później dwa razy. I znów trzy uderzenia. Gdzieś na wschodzie wstaje brzask. Zegar bije cztery razy. Słyszą go zarówno ci, którzy zapadli w chaszczach, jak i ci, którzy czuwają po polskiej stronie w Praszce. Tyle tylko, że ich zegar wybił ostatnią godzinę pokoju. Od tej chwili po drugiej stronie, po zachodniej stronie Prosny, każdy z oficerów niemieckich spogląda na swój zegarek, nie odrywa od niego wzroku; czwarta dziesięć, czwarta dwadzieścia pięć – jeszcze trzy minuty, jeszcze dwie, minuta… i już nad mostem z sykiem wykwitła biała rakieta – wojna.

O godzinie piątej rano Praszka została zajęta przez wroga. Dom Zygmunta Bilskiego znajduje się 100 metrów od granicy. Do jego mieszkania, jako do pierwszego w Polsce wtargnęli faszyści. Była godzina piąta dwadzieścia. Nie przyszli przypadkowo. Niemcy są pedantyczni i skrupulatni i mają dobrą pamięć. Ci, którzy włamali się do domu Bilskiego, mieli w ręku listę uczestników Powstania Styczniowego.

Zygmunt Bilski przebywał w Dachau i w Mathausen, ale tamtą noc pamięta najdokładniej. Ciągle jeszcze słyszy huk wyważanych drzwi i wściekłe okrzyki "Raus", wypędzajcie mieszkańców na ulice miasteczka, a z miasteczka w drogę naznaczoną obozami i śmiercią.

Na cmentarzu w Praszce leży jedenastu żołnierzy września. A czołgi potoczyły się na wschód przez Kowale, Wierzbie, Wieluń, niosąc za sobą zniszczenia, grozę i śmierć.”
Podobne historie, opowiadane wśród ludności wsi, można mnożyć, lecz choć minęło tyle lat, pamięć o pierwszym września jest ciągle żywa.

Podczas II wojny wielu mieszkańców Strojca i okolic wywieziono do pracy do Niemiec. Niemcy zaś przyjeżdżali do Strojca i zasiedlali ich domostwa.

Strojec wyzwolony został 19 stycznia 1945 roku. Okres władzy ludowej stworzył okolicznej ludności dogodniejsze warunki życia. Prywatna własność ziemska została zlikwidowana. Chłopi nabywali prawo do ziemi. Pozakładali własne gospodarstwa, które do dnia dzisiejszego znane są z wzorowego gospodarowania. Od wyzwolenia do 1975 roku Strojec należał do powiatu wieluńskiego, wchodzącego w skład województwa łódzkiego.

„Obecnie Strojec liczy ok. 1500 mieszkańców. Ludność posiada niewielkie gospodarstwa, żyje głównie z pracy w przemyśle i sprywatyzowanych zakładach i spółkach.

Chlubą mieszkańców Strojca jest to, że posiadają szkołę, przedszkole, kościół, bibliotekę, klub sportowy "LZS Budowlani Strojec", OSP, Koło Gospodyń Wiejskich, Klub Seniora oraz prężnie działającą świetlicę, w której ma miejsce Amatorski Zespół Folklorystyczno – Obrzędowy” – mówi sołtys wsi Strojec – Jan Gędek.

„Do 1994 roku większość młodzieży po skończeniu Szkoły Podstawowej kontynuowała naukę w Zespole Szkół Zawodowych, niewielu kończyło szkoły średnie. Po roku 1994 zauważana jest odwrotna sytuacja. Coraz mniej młodzieży uczęszcza do szkół zawodowych, natomiast popularne stały się licea, technikum mechaniczne i elektroniczne. Wielu z nich wybiera się po maturze na studia wyższe lub do studium. Najczęściej są to: ekonomia, marketing i zarządzanie, prawo, pedagogika” – Pelagia Bystrzykowska – były Dyrektor Publicznej Szkoły Podstawowej w Strojcu.